W XIX kolejce Tauron Basket
Ligi, AZS Koszalin podejmował na własnym parkiecie Stelmet Zielona Góra.
Podopieczni Igora Milicicia po bardzo emocjonującym meczu obronili swój parkiet
i dzięki temu zwycięstwu zrównali się punktowo z Wicemistrzem Polski. Po meczu
czas na krótką rozmowę znalazł gracz Stelmetu, Przemysław
Zamojski.
Ignacy Sławiński: Czy
taktyką na AZS Koszalin była obrona?
Przemysław
Zamojski: Do przerwy przegrywaliśmy dość sporą różnicą
punktów. W trzeciej kwarcie zaczęliśmy grać swoją obronę, dzięki czemu
wyszliśmy na prowadzenie.
No właśnie, trzecią
kwartę rozpoczęliście od mocnego uderzenia.
Wiedzieliśmy, że
potrafimy grać dużo lepiej w obronie, niż w pierwszej połowie, co udało nam się
udowodnić po przerwie, wówczas wyszliśmy na prowadzenie. Mieliśmy tak naprawdę
mecz w kieszeni, ale niestety polegliśmy.
Jednak w czwartej
kwarcie ta gra przestała być tak skuteczna co miało duży wpływ na końcowy wynik.
Tak, wygrywaliśmy do
ostatniej akcji i później przy szalonym rzucie <b>Dante Swansona</b>
powinniśmy mieć zbiórkę. Jednak nie wiadomo skąd pod deską pojawił się <b>Qyntel
Woods</b>, który zebrał w ataku, wymuszając jednocześnie faul. Do końca
meczu została sekunda, a w sekundę ciężko oddać skuteczny rzut.
Przed wami mecze z drużynami
z środka i dolnej części tabeli, jednak po meczu Turowa Zgorzelec z Polskim
Cukrem Toruń (Turów przegrał na własnym parkiecie)
nie możecie być pewni zwycięstw w tych pojedynkach.
No nie, dzisiaj przegraliśmy.
Teraz przede wszystkim musimy wziąć się w garść i ciężko pracować, tak jak to
robiliśmy dotychczas. Chcemy się zrehabilitować i wygrać w następnej kolejce z
Asseco Gdynia u siebie.
Dziękuję za rozmowę.
fot. sportowiec.info
fot. sportowiec.info
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wystukaj coś sensownego