Pierwsze co przyszło mi na myśl, kiedy dowiedziałem się,
że do Cleveland Cavaliers trafią Iman Shumpert oraz J.R. Smith. Cavs jak nie
mieli, tak nie mają wysokiego, a żeby myśleć o mistrzostwie to sam Lebron nie
wystarczy…
Varejao ma sezon z głowy, gra Thompsona w ataku wygląda
różnie, a pod deską sam Kevin Love nie wystarczy i mimo, że zbiera ponad
dziesięć piłek w każdym meczu to jeżeli Cavs chcą coś ugrać to potrzebują
wysokiego zawodnika, a nie kolejnych dwóch obwodowych graczy, gdzie jeden jest
kontuzjowany, a o drugim (z całym szacunkiem dla Smitha) w ostatnim czasie
częściej słychać o jego rozwiązywaniu butów, czy kłótniach z trenerem.
Według mnie bardziej od tej dwójki byłych już graczy
Knicks przydałby się wysoki gracz, którego gra niekoniecznie opiera się na
ataku, a na obronie. Taki zawodnikiem jest (trochę na wyrost) Quincy Acy.
Twardy gracz, który nie boi się agresywnie zaatakować przeciwnika (chociażby
John Wall) i bronić zarówno na pozycji 4 i 3. Oczywiście wchodzi w grę jeszcze wysłanie któregoś z zawodników gdzie indziej, jednak to już inna para kaloszy. Zobaczymy co z tego będzie.
Cavaliers po przejściu LeBrona, a przed przyjściem Love’a
już stawiana była na piedestale w wyścigu po mistrzostwo. Pierwszy mecz
(przegrany z New York Knicks) i wyjątkowo słaby występ Jamesa pokazał, że nie
będzie wcale łatwo i BIG3 Cavs nie musi wcale być lepsze od BIG3 Heat.
Czekam na powrót Jamesa i wkomponowanie się dwójki
Shumpert-Smith w filozofię gry Cavs. A Waitersowi życzę, żeby w Thunder
podawali mu piłkę ;)
fot. Keith Allison, Creative Commons
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wystukaj coś sensownego